poniedziałek, 1 sierpnia 2016

Rozdział III

Hej !!! Dziś kolejna część naszego opowiadania :) Mamy nadzieję , że się wam spodoba !
Piszcie swoje sugestie co do niego.

MIŁEGO CZYTANIA !!!
                                                           **************************
Rano obudziło mnie pukanie do drzwi i to o 6 rano!
"Kto tam?" zapytałam
"To ja, Tamara. Mogę wejść?" odpowiedziała
"Wejdź. Co tam, nie możez spać?"
"Nie, koszmary"
"Aha. Chcesz żebym cię teraz oprowadziła po obozie czy później?"
"Jak chcesz."
"Ok. To pogadamy jeszcze tu. Czy masz poskiego tatę czy mamę?"
"Tatę"
"YES .Możesz się okazać moją siostrą!"

 Po tej rozmowie oprowadziłam Tamarę po obozie . Jak szłyśmy to opowiadłyśmy różne histrie więc jak wróciłyśmy byłyśmy najlepszymi kumpelami na świecie.

"Dzisiaj wieczorem będzie ognisko, może nareszcie się dowiemy kto jest twoim ojcem." powiedziałam Tamarze.
Gdy szliśmy obok domku Appollina przyszło mi do głowy że nie przedstawiłam Tamarzę jeszcze mojego chłopaka, Chrisa. A akurat wychodził.
Jak odeszliśmy dalej Tamara zapytała:
"A jak się dowiemy? Głosy z nieba, mój tat przyjdzie, jak?" odpowiedziała.
"Zobaczysz." skończyłam temat.

"Tamara, chodź tu muszę ci kogoś przedstawić."
Zawołałam Chrisa.
"Chris to moja nowa kumpela Tamara. Tamara to mój chłopak Chris."
"Miło cię poznać. Anastazjo ona jest określona czy nie?"
"Nieokreślona, jeszcze. Co robisz dziś wieczór?" zapytałam
"Jestem na ognisku." odpowiedział sarcazmem.
"A potem?"
"Nic"
"To dozobaczenia na plaży poognisku!" odpowiedziałam koncząc temat i odchodząc.

"Od jak dawna się znacie?"

"Odkąt tu dotarłam, odrazu polubiliśmy się. To on został wybrany przez Chejona żeby mnie oprowadzić po obozie trzy tygodnie temu." odpowiedziałam.

"Ojej. To jesteś w obozie tylko trzy tygodnie i oprowadzasz mnie?" 

"Może to tylko były trzy tygodnie ale czuję jakbym tu była od dawna."

Jak przechodziłyśmy koło domku Hefajstosa przypomniało mi się że Tamara nie ma broni, więc poszłyśmy do składzika z bronią i pokazałam jej wszystkie możliwe bronie od sztyletów po łuki i miecze, maczugi i tym podobne wybrała nóż myśliwski.
"Niewiele ludzi wybiera nóż. Większość wybiera miecze."Powiedziałam do Tamary.
"Ja nie jestem zbyt dobra w używaniu miecza."
" Aha to dlatego wolisz krótszą broń. Ja lubię długie miecze, taki jaki mam od ojca, nazywa się margaritári. Czyłli perła."

Po oprowadzaniu zajeliśmy się lekcjami języka Greckiego, jazdy konnej którą Tamara umiała bardzo dobrze, walki na miecze i strzelania z łuku do celu.

Wieczorem było ognisko i jak zwykle wrzucaliśmy część posiłku do ogniska jako dary dla bogów, po posiłku dzieci od Apolla śpiewałi i grali. Chris grał na swojej ulubionej gitarzę. Umiał też grać na pianinie, flecie, perkusji i  na skrzypcach lecz dzisiaj wybrał swój ulubiony instrument. Podczas gdy oni grali i śpiewali dzieci Demeter i Afrodyty tańczyli. W tym czasie ja i Tamara rozmawiałyśy gdy naglę na Tamarą pojawił się symbol ciemnego hełmu. wszyscy zaczeli się gapić na Tamarę ale ona nie zauwazyła znaku. Gdy się odezwał Chejron.
"Powstań Tamaro RIver córko Hadesa Pana podziemia i ciemności." powiedział Chejron.
Tamara wstała i podeszła do niego.
"Tak panie Chejronie. Co pan odemnie chce?"
"Dzisiaj będziesz przeniesiona do domku Hadesa. Anastazja ci pomoże. Będziesz jedyna chyba że Nico Di Angelo wróci, on często nas odwiedza."
"Dziękuje za informację" Odwróciła się i odeszła,

Po ognisku pomogłam Tamarzę i poszłam się spotkać z Chrisem.

"Przecież się nie spóźniłam," cały czas karciłam siebie w myślach nie wiedząc która godzina muszę zacąć nosić zegarek. Szum fal trochę mnie uspakajał a morska bryza owiewała moją twarz. Słone kropelki na chwilę zawisły w powietrzu i zaczeły tworzyć się w mgłe. W oddali słyszałam piski mew zapewnie walczących o kolejną zdobycz do zjedzenia. Zdjełam swoje stare lecz ulubione tenisówki zostawiając je na piasku. Moje stopy poczuły przyjemne ciepło lazurowej wody. Spojrzałam w górę księżyc pojawił się na nieboskłonie oświetlając okolicę perłowym blaskiem swojej poświaty. Zanurzyłam nogi głebiej błądząc po morskim dnie uwilbiałam czuć prady morskie. Cisze prerwało rżenie. Uśmiechnełam się spoglądając  w stronę znajomego mi dźwięku. Z tafli spokojnego morza wynóżył się Hipokamp jego mokra skóra błyszczała w świetle księżyca. 
Znów zanurkował pomiendzy falami. Zbliżył się do brzegu udeżając kopytami w fale na powitanie.
"Ile mogłem czekać co ?" w mojej glowie odezwał się głos morskiego konia
"A ile ja tęskniłam" wskoczyłam w morskie fale podpływając do konia objełam jego szyję głaszcząc pysk i mokre chrapy. W tuliłam się w jego grzbiet.
"Wsiadaj," koń zarżał
Uśmiechnełam się do niego wskakując na jego grzbiet objełam jego szyję.
Poczułam pod sobą jego silne mieśnie. Hipokamp ruszył dzikim galopem goniąc się z zefirem pomiendzy falami. Wiatr grał w moich włosach kolejną szantę. Przeskakiwalismy kolejne falę z dziką szybkością. Nurkując w głebinach i znów wynurzając się na powieszchenie. Straciłam poczucie czasu. Ogier przeszedł do cwału ślizgając się po powieszchni morza. jego płetwy rozbijały kolejne fale. Podązałam razem z jego ruchem. Prowadząc go ku brzegowi gdzie widniała znajoma sylwetka Chrisa. Świat znowu zwolnił. Hipokamp zwolnił kołując przy plaży chlapał radośnie wodą rżąc donośnie. 
"Spokojnie mały," uśmiechnełam się do Chrisa wychodząc na brzeg.
"Dzięki , że poczekałeś," chlopak lekko objoł mnie patrząc w moje oczy 
"Chyba jednak kupię ci ten zegarek," uśmiech rozjaśnił jego twarz a w piwnych oczach zatańczyły iskierki rozbawienia.
"Popływasz dziś ze  mną ?" spojrzałam na niego jak mała dziewczynka prosząca o kolejnego lizaka starszą babcię.
"Przecież wiesz , że nie  umiem," powiedział wesoło.
Ale ja nie dawałam za wygraną i już ciągnełam go w stronę morza.
"Tylko ten jeden raz,"mruknął powoli zanurzając się w wodzie.
"Chcę żebyś ze mną pojeździł. To jest Atlantis," powiedziałam spoglądając w jego oczy w których odbijał się księżyc
"Chyba żartujesz," czarł prysł, a chłopak powoli zaczął się wycofywać.
"Dasz radę zrób to dla mnie," przywołałam gestem morskiego konia.
"Tylko dla ciebie," przytulił mnie mocno z mniną jakby szykował się na śmierć. 
"Będzie dobrze poklepałam go po plechach," w duszy się śmiejąc , że zwyklę dzielny ma dziś takiego cykora.
"Ja wsiądę pierwsza a ty zamną,"wpatrywałam się w niego jak zaczarowana.
"Dobrze," już pochwili obejmował mnie w tali siedząc na grzbiecie w jego mniemaniu morskiej bestii. 
"Ruszaj mały,"  koń skoczył galopem wzburzając morzę zatoczył koło w okół zatoki. Księżyc był coraz wyżej a fale cicho nuciły.
"Rozluźnij się," szepnełam kiedy chłopak wtulił się w moje włosy. 
"Próbuję," krzyknął  kiedy zwierzę przyśpieszyły przeskakując kolejną falę wpływając na otwartę morzę. 
"Ty wiesz jak tu musi być głeboko ? A co jak spadnę," jęczał Chris spoglądając w otchłań czarnej wody.
"To cię złapię głuptasię,"odwruciłam się w jego stronę z usmiechem rumak zwolnił na chwilę łapiąc oddech zatrzymał się. Woda lekko nami bujała.
"Kocham cię wiesz," Chris odgarnoł mi włosy  czoła "ale nie dokąńca ci ufam," zbliżył się do mnie chwytając za szyję a drugą ręką za talię lekko pocałował moje usta. Przeszedł mnie dreszcz podniecenia. To było tak nie zwykłe. utonełam w  jego ramionach. cicho mrucząc  z zadowolenia kiedy zaczol gładzić moje plecy. 
Jeszcze kilka po całónków nawet nie umiałam ich zliczyć gubiłam się w jego wzroku na środku morza. 
"Kocham cię" 
"Ja ciebie też" odpowiedziałam bawiąc się jego wisiorkiem
"A wiesz , że pora już wracać," powiedział tak niechętnie jakby już sama zapowiedź powrotu do rzeczywistości miała mu sprawić ból.
"Wiem" jęknełam uwalniająć się z jego ojęć.
"To co mały ruszamy,"zawołalam a moj głos odbił się od fal .
Pocwałowaliśmy w kierunku plaży

                                                         ********************************