wtorek, 18 października 2016

Quiz

Hej!
Dzis cos troche innego od opowiadania. Equinox prosila o qiz wiec prosze. Dzisiaj to ja Anastazja zrobie a nastepnym razem Tamara zrobi.
Ten quiz jest z strony SameQuizy i ma tytul: W jakim domu byś mieszkał w Obozie Herosów?

Oto moj winik:

1.- Jaki jest twoj zywiol?
a) Ogien
b)Ziemia
c)Powietze
d)Woda

2.-Jaki jest twoj ulubiony kolor?
a)czerwoy
b)rozowy
c)granatowy
d)blekitny
e)zielony
f)czarny
g)zolty

3.-Jaka jestes osoba?
a)odwazna
b)madra
c)kreatywna
d)dbajaca o swoj wyglad

4.-Jaki sport lubisz najbardziej?
a)skoki spadochronowe
b)plywanie
c)wyscigi na motorach
d)szymierka
e)lucznictwo
f)bieganie
g)inne

5.-Jakie lubisz zwierze?
a)kon 
b)orzel
c)baran
d)sowa
e)wol
f)strus
g) golebica
h)waz
i)strus

6.-Ktory obrazek ci sie podoba?


Wybralam ten 



7.-Ktore stworzenie lubisz?
a)Cerber
b)Smok
c)Gryf
d)Hippokampus
e)Feniks
f)Pegaz
g)Jednorozec
h)Sfinks
i)Syrena

8.-Którą postać z książek "Percy Jackson" lub "Olimpijskich Herosów" lubisz najbardziej?
a)Jason Grace
b)Percy Jackson
c)Clarrise LaRue
d)Annabeth Chase
e)Frank Zhang
f)Leo Valdez
g)Piper Mclean
h)Luke Castellan
i)Nico di Angelo

                                                  DOMEK POSEJDONA!!!
Kochasz morze oraz wodę. Zawsze z niecierpliwością czekasz na moment, w którym będziesz mógł do niej wskoczyć. Uwielbiasz także morskie stworzeni. Dom Posejdona byłby dla Ciebie idealny!

Niektore z tych pytan bylo mi ciezko odpowiedziec bo mialam wiecej niz jedna odpowiedz n.p. 8. Percy i Nico. Ale wybralam Percy bo to wkoncu moj brat ;)

Anastazja

niedziela, 16 października 2016

Rozdzial VII

Hej !!! Dziś jeszcze jedna część naszego opowiadania :) Mamy nadzieję , że się wam spodoba ! (Tak jak zawsze!) Ta czesc troszke dluzsza od ostatniej.

                                                     ***********************
Położyłam się na łóżko ledwo żywa. Nie obchodzil mnie bajzel jaki byl w moim domku przeciez to byl domek Hadesa a nie Afrodyty wiec bajzel mi nie przeszkadzal dopoki moglam dojsc do lozka i pojsc spac bylam wyczerpana.Okno trzasnęło zbliżała się burza a jej dalekie brzmienie przypominało mi o powrocie do świata rzeczywistego o którym chciałam w tej chwili zapomnieć. Zamknęłam oczy ignorując wszystko i wszystkich. Na chwilę zapomniałam nawet o synu Chione i przeklętym Ericku ktory mi sie ciagle snil. Liczył się tylko mój ciepły koc tak mój nowy ukochany. Wtuliłam się więc w mojego nowego wybranka losu. Prosząc Morfeusza o pomocny sen. Zakręciłam się jak na karuzeli a cały świat zaczoł wirować w jakimś opętanym tańcu. Kiedy to wszystko się skończy wybieram się do egzorcysty przez moje sny. Już któryś raz byłam świadoma tego co robię ale nie to było tylko kilka wielbiących mą duszę sekund znów stałam się służebnicą dziwnej gry mojego snu.

 Byłam w ogromnej sali wyłożonej lazurowymi płytkami. Przy każdej ze ścian w ogromnych rzeźbionych wazach rosły soczyście zielone paprocie. Na sklepieniu sufitu wisiał żyrandol w którym odbijało się światło żegnającego się dnia. Ściany były z ciemnego i gdzieniegdzie złoconego drewna. Otaczała mnie zgraja rzeźb pół nagich aniołków ich wykrzywione w grymasie miny były przerażające amorki zdawały się za chwilę ruszyć za mną w pogoń wyciągając tylko łuki spod swoich jedwabnych sukienek.
 - Dzięki amorze - mruknęłam.
 Ruszyłam biegiem omijając podłużny stół z za kwieconym różami obrusem ślizgając się po podłodze.
 - Gdzie ja do cholery jestem ? - Mijałam obrazy dziwnie ubranych gości. Wszędzie złoto rzeźby nie rzeźby stanowczo za dużo. Wpadłam do salonu po jego ścianach wiła się błękitna tapeta wyłożony był miękkimi dywanami. Wielkie okna otwierały się na ciemny las. Wszędzie było pełno szafeczek w kolorze perły na lwich nóżkach zdawało się , że ledwo znoszą ich ciężar. Sufit pokoju utrzymywało kilka kolumn. Biblioteczka stała w jednym z kątów. Wysoka na pół metra lampka tuż przy ozdobnie wyhaftowanych fotelach. I znów korytarz z obrazami myśliwi, psy, królowie i konie. Ten przeklęty labirynt zaczoł zacieśniać koło.
 Znów pojawiałam się w tych samych salach.
 Jedno przeczucie było pewne ktoś mnie tu szuka. Coraz bardziej wpadałam w panikę mijając te same obrazy. Zwolniłam próbując skupić się na tym który korytarz zdążyłam już zwiedzić. Weszłam do kolejnej sali korytarz spowijał mrok. Wielkie lustro wiszące na przeciwko mnie odbijało nikłe światło księżyca. Przyjrzałam się zdobieniom na ścianach były wyrzeźbione pelargonie pięły się górę okrążając cały sufit. Misternie wykonane wiązanki nieznachych mi kwiatów zakręcały koła wokół kolibrów. A to wszytsko złote w tym pokoju aż kapało złotem. Lało się ono z sufitu na posadzkę. Zwijało się w fałdach antresoli nad łużkiem. Pościel na której wyszyty był złoty sad hesperyd ścięgi powieawjące jak wiatr snuły się po jego brzegach. Miedziana lampa. I ogromny wazon z błękitnymi inskrypcjami stał obok toaletki wykonanej z delikatnej porcealny i wanienki w kształcie muszli. To wszytsko było tak piekne ale i przytłaczające zrobiło mi się duszno od patrzenia na ten pokój.

 Gdyby Midas miał córkę tak by mieszkała. Przepych i duma tego miejsca porażała. Dzięki temu powoli zaczełam kojarzyć fakty jak po ciężkiej amnezji doszukiwałam się w moich myślach skrawków informacji. Czułam obecność kogoś jeszcze ciche szepty ciągnące się po komnacie z francuskim akcentem. Wyszłam z tamtąt upojona złotym bogactwem spojrzałam na kolejny obraz. Jakiś facet na białym koniu z uniesioną ręką do góry. Dosyć niski ta czapka mundur , nie to niemożyliwe. Mój świat wywrucił się właśnie do góry nogami jak kostaka do gry wyznaczająca kolejne sceny mojego snu.
 - Co ja robię w Wersalu ??!! - wykrzyknełam jeszcze raz spoglądając na złote rzeźby nie wydawały mi się już tak piękne. Spodziewałam się pomocy przpowiedni tego co mam dalej robić a dostałam to!!! Zrezygnowana powlokłam się do kolejnej komnaty. Może i komuś marzyło się zwiedzać o północy jeden z najpiękniejszych pałaców Francji ale nie mnie!! Weszłam do kolejnej sali ku mojemu zdziwnieniu nie byłam sama przynajmniej tak mi się wydawało. Zapalone świece w ozdobynych żeliwnych świecznikach okalały okrągły stół jak w jakimś mrocznym tańcu. Perłowo biała komoda stała oparta o ścianę w niewielkim wazonie znajdowały się róże w odcieniu świeżej krwi, kiedy się bliżej przyjżałam ujzałam na nich świeżą rosę. Ten pokój był inny pudrowo różowa tapeta pasowała do pięknych sof z eleganckimi białymi kocami i chawtowanymi poduszkami. Minełam obraz kilki chartów platających się u nóg nie dużego gniadego kuca. Skierowałam się w stronę marmurowego kominka jego boki przypominały spienione falę uderzające o brzeg urwiska. Palił się w nim niewielki ogień na szafeczce nad nim zobaczyłam kolejny bukiet róż. Dopiero wtedy włączył się przypadkowo naciśnięty  w mojej głowie alarm.
 Za dużo tych róż- omiotłam tonący w różu pokój wielkie okna ciągnące się od podłogi do sufitu przez przeszklone szyby ukazywały polane i marmurową fontanę u której szczytu bawiły się hipokamy. Zrobiła kilka niepewnych kroków w stronę stołu. Podłoga zachichotała a jej echo poniosło się w głąb korytarza z , którego przybyłam ale i on zdawał się zmienić w inny. To kolejna rzecz , która wzbudziła mój niepokój ale nie to było najgorsze. Czułam jak powoli tracę kontrolę nad tym co robię ta niewidzialna siła zaczeła mną kierować tym gdzie pójdę i co zrobię to było jak zapadanie w trans w czasie medytacji ale dalej mogłam logicznie myśleć.
- To , że rozdzielono moje ciało i myśli to nie znaczy , że się wygrało - krzyczałam do samej siebie próbując obudzić się z tej fizycznej matni. Szłam  tym transie w kierunku jednej z sof. Odwruciłam oczy w kierunku kominka. Nie !!! To mógł być każdy każdego bym wolała. Ale nie jego tego było zawiele gdybym mogła zemdleć zrobiłabym to od razu ale byłam zmuszona na niego patrzeć.
A gdybym miała prawo głosu które mi zabrano wymówiłabym wszystkie przekleństwa dzisiejszego świata. Z przerażeniem patrzyłam na postać opartą o ścianę na przeciwko mnie. Jego jasno rudę włosy okalały lekko opaloną twarz. Bursztynowe oczy wciąż wpatrywały się we mnie. A długa blizna ciągnąca się w zdłóż policzka szpeciła to dzieło sztuki. Jey jeden z najbardziej znienawidzonych przezemnie synów Morfeusza nie pomyłka teraz jest na pierwszym miejscu. To on jest sparwcą tej głupoty w , którą się wplątałam. Miał na sobie podkoszulek w kolorze nocnego nieba i stare jeansy. Nie miał butów tylko gołe nogi czemu? Nie miałam czasu się nad tym zastanwiać bo moja nocna zjawa raczyła przemówić. Chciałam na niego wrzeszczeć ale trzymał mnie wszachu.  To on mną żądził stał się panem moich snów. Ale kiedy ja się obudzę nie będzie miał tak łatwo z wytłumaczeniem.
-Hej! I jak ci się podoba- chłopak obdażył mnie czarującym usmiechem.
-A no tak nie możesz mówić zabawne, dziś mi dasz się wypowiedzieć- przerwał na chwilę by poprawić kilka rudych kosmyków.

                                                *********************************