środa, 16 listopada 2016

Rozdzial IX

 Hej !!! Dziś jeszcze jedna część naszego opowiadania :) Mamy nadzieję , że się wam spodoba ! (Tak jak zawsze!) Jesli chcecie miec wlasna postac w naszej ksiazce to musicie podac:
‣imie i nazwisko
‣skad jestes
‣od ktorego boga jestes corka/synem
‣ile masz lat
‣jakiej broni uzywasz
‣czy jestes dobry czy zly
Jak to zrobisz to pojawisz sie w ksiazce (moze nie od razu ale napewno pozniej)

                                                   ***************************
Obudzilam sie gwaltownie. I nie uwiezylam kto stal nademna.
"LILI?! CO TY ROBISZ W MOIM DOMKU O TEJ PORZE!" Wrzasnelam szeptem.
"Nie twoja sprawa. Gdzie jest naszyjnik? Wiem ze wiesz wiec mow!" powiedziala,  a ja sie zdziwilam.O jaki naszyjnik jej chodzilo?
"Jaki naszyjnik?" odpowiedzialam. Twarz Lili sie zmienila, teraz byla pelne zlosci.
"Jak to jaki naszyjnik? Nie udawaj glupiej." pochwili dodala, "ten od Tamary".
"Aaaaa.....ten naszyjnik," powiedzialam,"Czekaj po co ci on?"
"Nie twoja sprawa," powiedziala z coraz wieksza zloscia.
"Jak mi nie powiesz to ja ci nie powiem gdzie on jest." powiedzialam. Juz pare razy ktos wymagal ode mnie takich informacji wiec wiedzialam jak postapic.
"Naszyjnik prowadzi do kart," powiedziala powoli," teraz gdzie on jest?!"
Odwrocilam glowe i zauwazylam ze okno bylo otwarte, i juz wiedzialam co zrobic.
"Daj mi chwile musze pomyslec," powiedzialam, siadajac na lozku i pokazujac ze ona tez ma usiasc. I wtedy nagle podnioslam sie i wyskoczylam przez okno biegnac w strone domku Tamary. Odwrocilam sie i zauwazylam ze Lili pobiegla w strone las i znikla w ciemnosci.

Ale ja nie przestalam biec dopoki nie dobieglam do domku Tamary.

                                                 ******************************

Akurat otworzylam oczy gdy do mojego domku wbiegla Anastazja, w pizamie w kolorach morza. Wystraszylam sie ale w tym samym czasie rozesmialo mnie jej wyglad.
"Juz wiem Tami! Wiem!" powiedziala szybko, i zaczela opowiadac o tym jak Lili weszla do jej domku szukajac naszyjnika ktorego mam od dziecinstwa i o tym jak wyskoczyla przez okno zostawiajac swoje dwa kotki Cleo i Patre.
‘’Jak opowiemy o tym Chejronowi to na pewno da nam super wazna misje!’’ powiedziała na koniec.
‘’To super,” powiedziałam,” nareszcie wyjdziemy z  tego obozu! Chyba już dosyć długo trenujemy”
"Po sniadaniu chodzmy do Chejrona i mu opowiemy o tym!"
Ubralysmy sie i umylysmy sie i poszlysmy na sniadanie, lecz ani ja ani Anastazja nie moglysmy jesc z podekscytowania.
Jak tylko sniadanie sie skonczylo pobieglysmy do Chejrona i opowiedzielismy mu wszystko co wiemy i prosilysmy o misje.
"Okej, dosyc. Pojdzcie do Racheal po przepowiednie. Ale pamietajcie bez przepowiedni nigdzie nie idziecie!" powiedzial Chejron," a teraz na zajecia."
Wyszlysmy na zewnatrz gdy Anastazja odwrocila sie do mnie i powiedziala.
"Tami, czytalam ze tylko jedna osoba moze isc do wyroczni na raz i tylko razz odpowie na to samo pytanie. Co zrobimy skoro nas jest dwoje?" spytala sie i odrazu nasze podekscytowanie zniklo.
"Jestes pewna?" powiedzialam z niedowierzeniem
"Tak" powiedziala ze smutna mina.
"Wiesz co? Ty pojdz a ja pojde po pizze na impreze przed misjowa!" odpowiedzialam z usmiechem na twarzy .
"Jestes pewna?" rzekla, a ja pokiwalam glowa, "dzieki wielkie!" krzyknela i przytulila mnie.
"Nie ma za co. A teraz musze isc na lekcje greckiego. Zobaczymy sie pozniej, oki?"
"Oczywiscie, nara!" powedziala idac w strone morza.
                                       ****************************



poniedziałek, 14 listopada 2016

Rozdzial VIII

 Hej !!! Dziś jeszcze jedna część naszego opowiadania :) Mamy nadzieję , że się wam spodoba ! (Tak jak zawsze!) I w komentarzach chcemy zobaczyc czy komus sie podoba czy nie.

                                              ***************************
Podszedł do mnie. Całą siłą woli prubowałam odskoczyć.
Nic ! nie ruszyłam się z miejsca o milimetr.
-Hahahah - śmieszne co a może nie ?- Znów odwrucił się w stronę kominka.
Pstrykając palcami. Nagle odzyskałam swoje ciało poczułam się jak nowo narodzona wszystko wruciło ze zdwojoną siłą. A myśli złączyły się z czynami.
-Ty Idioto !!!- wykrzynełam w jednej chwili podnosząc się z sofy i biegnąc w jego stronę. chłopak odwrucił się nagle. A ja znieruchomiałam upadając na twardą posadzkę. Wszystko co przedchwilą miałam utraciłam znów stałam się tempą marionetką w jego rekach.
- mała jesteś w wersalu ! najpiękniejszym pałacu na ziemi jest on tylko dla nas i dalej ci nie pasuje - powiedział tak jakby zpełniał czyjeś marzenia. Nie z pewnością nie moje ! Pochlił się nademną jego brązowo złote oczy spoglądały na mnie przez kilka chwil. A smukłe palce bawiły się pasmem czarnych włosów.  Dziś poraz drugi miałam zrozumieć co oznacza współpraca. To co do mnie dotarło udezyło mnie ze zdwojoną siłą zbierało mni się na wymioty.
- już zrozumiałaś ? dziś to ja żądzę twoimi snami - pochlił się jeszcze bliżej mnie prawie stykaliśmm się nosami. Pogarda do niego mieszała się z rozpaczą i odrobiną nienawiści. W normalnym świecie mu niewyszło to spróbował tam gdzie jest królem i panem wszytskiego.
- Nienwidzę cię -  wrzeszczałam powoli tracąc zmysły w moim własnym wieźieniu , którym stało się moje ciałem. To było zbyt realne za realne ! krzyczałam nie krzycząc, błagałam nic nie mówiąc.
To było najgorsze co ten idiota mógł zrobić. Uklęknoł delikatnie obracając moją głowę ku sobie chwycił za talię unosząc do pozycji siedzącej. W jego oczach błyszczały się iskierki podniecenia.
Po raz pierwszy zaczełam się go bać tak jak nigdy bo to on rządził mną. Nie mogłam nawet zamknąc oczu. Jedną ręką chwycił mnie zaszyję a drugą za ramiona jeszcze bliżej przyciągając ku sobie. Oparł swoją głowę o moją spoglądając mi w oczy pochlił się i zaczął całować moje usta. Był zachłanny a ja spełniałam każdy jego rozkaz. Utraciłam zdolnność kierowania swoim ciałem ale dalej czułam. Jego ręce zaciskały się coraz moceniej na moich ramionach jakby myślał , że mu uciękne. Odpowiadałam na jego gorące pocałunki. Nagle jego uścisk się rozluźnił a ja poczułam , że znów mogę mówić za dużo słów ciągneło mi się na usta a za mało miałam czasu. Chłopak dalej trzymał mnie w swoim uścisku spoglądając na mnie dumnym wzrokiem. Wiedziałam , że obrażanie go nic nieda.
- Proszę cię przestań i zostaw mnie - jęknełam kiedy zaczoł rozpinać moją bluzę.
Natwarzy zawisł  mu szatański uśmiech. Jedynym jego słabym pukntem było to , że kiedy mnie całował na kilka sekund tracił kontrolę nad tym co robię.
-  dlaczego miałbym cię słuchać skoro ty nigdy niechciałaś słuchać mnie - ostanie słowa wymówił szeptem ledwo je uszłuszałam. Wstał mocno trzymając mnie za ręke podążyałam za nim w myślach wciąż zaprzeczając temu co robię.
I nagle poczulam kogos innego ktos byl w poblizu czulam to. Nie wiedzialam kto to ale to byl napewno jakis nieprzyjaciel.
-nad czym myslisz?- nagle mi sie przypomnialo gdzie jestemi z kim.
-nie twoja sprawa- krzyknelam troche za glosno, lecz on byl szybszy wessal sie do moich mysli i znalazl to co mnie dreczylo.
-Aha juz wiem. Ty jako dziecko Hadesa wyczuwasz zlo no i teraz musze ci puscic ale zobaczymy sie jeszcze...- powiedzial rozsypujac sie w smuge swiatla a ja podryfowalam do rzeczywistosci.

                                                     *************************