Przeszłość Anastazji

Hej tu Anastazja i na tej stronie opowiem wam co się stało zanim dotarłam do obozu hersów. To był trudny czas dla mnie. Ale muszę wam opowiedzieć bo inaczej możecie nie zrozumieć głowną historie New Heros! Ale juz dosyć gadania, zacznijmy historie! .......... Jestem gotowa? Czekajcie chwile.......*Cleo! Patra! Gdzie jesteście? Miałyście być tu zemną! ......Nareszcie!* Okej, mam moje kotki na kolanach... jestem gotowa.

A więc jak wszyscy zapewno wiecie mam na imię Anastazja Laurose, pochodzę z Francji lecz nigdy tam nie byłam bo wychowałam się w Australi a potem w Las Vegas, ta historia ma miejsce w Las Vegas. Jestem córką Posejdona i Arianny Laurose ( nazwisko mam po mamie). Moje włosy są blond i długie do pasa i lekko kręcone, a moje oczy niebieskie jak najczystsze jezioro świata. Moja mama Arianna była modelką i projektantką mody więc dostałam po niej te cechy ale nie miałam aż takiego zapału do sławy jak ona. Mieszkałyśmy w 4 piętrowej willi nad samym morzem. To morze przypominało jej o moim ojcu. Tak samo jak ta willa, sam ją wybudował i ozdobił, z basenem, jakuzzi i wieloma innymi przyjemnościami. Lecz opuścił nas zanim się urodziłam, lecz mamie to nie przeszkadzało chciala mnie wychować na następną wielką modelkę ale ja byłam bardziej chłopakiem niż dziewczyną jak mama czasami mówiła przyjaciółką. Lubiłam wspinać się po drzewach które rosły w ogródzie i udawać że jestem wojownikiem ninją lub strzelać z łuku lub w bitwach na miecze lecz i tak pozwalałam z siebie robić modelki i nawet nie źle mi szło i własnie w modelingu poznałam swoja najlepszą przyjaciółkę Scharlotte, była to dziewczyna w moim wieku ( mialam wtedy 11 lat) miała długie brązowe lekko kręcone włosy i była bardzo ładna. Mama też ją bardzo polubila. Miala tylko ojca, a jej matka, tak jak moj tata, znikli zanim się urodziłyśmy.

Często przychodziła do mnie i cały dzień bawiłyśmy się w ogrodzie lub w pałacy na drzewie, tak to nazywałyśmy. We Francji wtedy była dziwna tradycja że jak dziewczynki miały 12 lat to rodzice mogły ją oddać do obietnicy małżeństwa z wybrankiem rodziców, czyli jednym słowem rodzice mogli komuś obiecać twoją rękę i jak pewnie się domyśliliście się tak własnie zrobiła na moje 12 urodziny. Chciała żebym poślubiła młodego księcia który mieszkał we Francji. Wiem niby marzenie każdej dziewczynki było żeby zostać księżniczką ale ja nie. Ja byłam inna. Jak opowiedziałam to Scharlotte to oszalała z radości i pytała czy może być moją dworką w zamku. To mi się nie podobało więc poszłam do mojej stajni porozmawiać z moją klaczą, karą Księżniczką. Jakbyście chcieli wiedzieć to dalej mam Księżniczkę i w tej chwili jest w stajni w Obozie Herosów w boksie nr. 2 obok Chmurki konia Heleny z domku Iris (bogini tęczy). Ale w każdym razie poszłam do Księżniczki po trochę otuchy, więc poszłam do siodlarni po siodło, uzdę itp. osiodłałam Księżniczkę, wsiadłam i pogalopowałam w stronę lasu. Po drodze przeskoczyłam przez parę przewróconych drzew, Nie zatrzymałam się dopuki nie dotarłam do mojej ulubionej polany na skraju lasu i nad błękitnym jeziorem którym nazwałam Okiem Posejdona bo było okrągłe i błękitne.
Zesiadłam z konia i zaczęłam ja prowadzić w stronę jeziora gdy zauważyłam wysokiego chłopaka o ciemnych włosach siedzącego koło kasztanowego konia który leżał koło niego.Zdziwiłam się, bo nigdy nikt do tego miejsca nie przychodził. NIGDY! Kto to mógł być? Skąd znalazł to miejsce? Było dosyć ukryte, za drzewami i skałami. Ale zanim zdążyłam coś zapytać, chłopak odwrócił się i z zdiwioną miną wstanął szybko i podszedł do mnie.
"Czy ty mnie szpiegujesz?" spytał z Angielskim akcentem.
"Nie, nie. Ja tylko przyszłam do mojego ulubionego miejsca."odpowiedziałam
"Aaaaaa.....przepaszam, nie wiedziałem. No ale nie dziwię się bo tu jest bardzo ładnie. Jestem Quinn (czyt.kłyn),"powiedział podając ręke.
"Ja jestem Anastazja," odpowiedziałam podając ręke i uśmiechając."Jak znalazłeś to miejsce?'
"Tak sobie jeździłem na Walentynie i znalazłem,"
"Aha. Trochę się zdziwiłam, bo nikogo jeszcze tu nie widziałam. A przychodzę tu często." powiedziałam, "Jesteś z Anglii?"
"No, słychać?" pokiwałam na tak." To ty pewnie z .......zzzz Auuustrali??" powiedział bardzo nie pewnie.
"Tak. Częściowo. Urodziłam się w Australi, ale moja mama jest z Francji." mowiąc o mamie i myśląc o tym co dzisiaj mi powiedziało musiało mnie zamiślić, bo jak się ocknęłam to już siedziałam a przede mną siedział Quinn z zaniepokojoną miną.
Uśmiechnełam się dziwnie i zadurzyłam się w jego pięknych szarych oczach. Chyba się długo na niego gapiłam bo się zarumienił i na chwilę odwrócił.
"To jak może pojeździmy sobie trochę?" spytał szybko.
"Oki, ale będę musiała iść do domu po sweter, bo robi się zimno", powiedziałam idąc w stronę Księżniczki, a on do Walentyna. Wsiedliśmy i pojechaliśmy w las. Prejechaliśmy przez las i na łąki w stronę mojego domu, a potem znowu przez las i koło rzeczki.
Już mieliśmy wjechać przez bramę, gdy Quinn się szybko zatrzymał. Odwróciłam się i spytałam.
"Co jest?"
"Nic, tylko to TWÓJ DOM??"
"No. To ja szybko skoczę po sweter, oki?"

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz