piątek, 14 lipca 2017

Rozdzial XIII

 Hej !!! Dziś jeszcze jedna część naszego opowiadania :) Mamy nadzieję , że się wam spodoba ! (Tak jak zawsze!) Jesli chcecie miec wlasna postac w naszej ksiazce to musicie podac:
‣imie i nazwisko
‣skad jestes
‣od ktorego boga jestes corka/synem
‣ile masz lat
‣jakiej broni uzywasz
‣czy jestes dobry czy zly
Jak to zrobisz to pojawisz sie w ksiazce (moze nie od razu ale napewno pozniej)



                                        ***********************************

- Długo jeszcze ? - to pytanie wyrwało Rafaela z zmayslenia
- pytasz już ktory raz ? za chwilę będziemy - odpowiedział głebiej nasuwając kaptur na głowe.
- zimno ci ? - spytala sie Tamara
- to ja powinienem się martwić o takie rzeczy ? -
- wyluzuj człowieku ! -  uśmiechnełam się zakręcając koło wokół mrugającej latarni.
- a może ty spoważniej - mruknoł spoglądając na jej roześmianą twarz.
Zaczoł padać deszcz. W zagłebieniach chodnika zaczeły  się tworzyć kałuże.
- Czemu ich nie ominesz ? -  spytał
- a po co - krzyknełam - wpadając na jakiegoś przechodnia.
- uważaj dziecko - starsza pani wyjąkała omijając kolejną kalużę.
- przepraszam za nią - chłopak podszedł do staruszki podnosząc jej torebke.
- mogłabyś chociaż przeprosić ! - krzyknał wchytając mnie za nadgrastki i przyciągając do siebie. Nasze oczy się spotkały się na chwilę. A ja dalej się uśmiechała.
- kurde przestań tańczyć to jest ulica !! mogłaś zrobić jej krzywdę już nigdzie zemną nie wyjdziesz - powiedział tak cicho , że ledwo słyszałam ostanie słowa.
- Rafi nie możesz przestać myśl o tym co jest teraz nie co będzie jutro - odezwala sie Charlie corka Dionizosa.
- ty coś brałaś ? - zaśmiał się chłopak
- nie córeczki Dionizosa już takie są - migneła mu jej sylwetka znikająca w ciemności nocy.
- choć dziś sie rozerwiesz - zawołała jej oczy błyskały w ciemności. Odwrocila sie do Tamary ktora byla podekscytowana.
- Boże dziewczyno wracamy do reszty, mielismy tylko isc po pizze! -
- a ni mi się śni - pobiegła dalej co chwila pojawiając się w światłach starych latarni.
- może masz koszmary - chłopak pobiegł za nią.
- nie sądze , chodź pójdziemy tam trochę potańczyć - wskazała na przeciwną ulicę.
- wiesz ja nie chodzę na dyskoteki poza tym wszyscy na nas czekają - ostatnie słowa mocno zaakcęował
- to jeszcze poczekają -
- n-i-e - rafi chwycił mocno jej ręcę ciągnąc ku sobie
- t-a-k - wyrwała się mu.
- boże jak ja cię nienawidzę - dziewczyna nie mogla tego usłyszeć bo stała po przeciwnej stronie ulicy czekając u wejścia.
- tylko raz -
- trzy razy - dziewczyna weszła do środka. woń alkocholu i głośna muzyka preplatały się ze sobą w dzikim tańcu.
Charlie chwyciła go pod ramię.
-idę potańczyć- nachyliła się szeptając mu do ucha.
- yhyyy - mruknął
- prawie nic nie słyszę przez tą muzykę- jeknął
w oczach dziewczyny czaił się szaleńczy błysk chęci zabawy.
- idę - rzuciła przez ramię -
- nie wracaj - za nim się obejrzał już z kimś tańczyła wysoki blondyn zakręcił ją wokół siebie.  To zbiło go z tropu. Tępym wzrokiem wpatrywał się w tlum tańczących. Przez głośną muzykę zaczeła boleć go głowa.
Migające kolorowe światła męczyły jego oczy tak bardzo pragnące snu.

                                            *****************************
Podeszlam do Rafiego, bo siedzial samotnie przy stole z drinkami.
"Dobry wieczor,"powiedzialam z moim najlepszym amerykanskim akcentem. Rafi odwrocil sie ze zmylona twarza.
"A to ty." powiedzial odwracajac sie spowrotem do stolika.
"Rafi, chyba nie jestes na mnie zly co? To byla tylko pomylka. Nie mozesz byc na mnie zly prawda?"
Nie odezwał się więc musiał być zły, więc musiałam coś wymyślić.
"Rafi, chodź zatańczymy." powiedziałam szybko, łapiąc go za rękę i ciągnąc go w strone pola do tańca. Próbował się wyrwać ale ja byłam szybasza i silniejsza od niego.  Zanim się obejżał już tańczył i dobrze się bawił, mam nadzieje że to zaprzestało jego złość.
Wtedy ktoś zatrzymał muzykę i nagle puścił moją ulubioną piosenkę do tańca, Beligijkę.  Ustawiliśmy się w kółku i zaczeliśmy taniec towarzyski.
Chciałam zacząć z Rafim, ale jak szłam do niego to jakiś wysoki brunet pociągnał mnie i zaczeliśmy taniec.

Ten taniec wydawał się wiecznością i nawet nie zauważyłam że cały czas tańczyłam z tym brunetem, Robinem, jak się dowiedziałam. Po Belgijce znaliśmy się jak dawni przyjaciele, śmialiśmy się z tych samych rzeczy, wiedzieliśmy jak pocieszyć drugiego, no tak jak najlepsi przyjaciele (dla waszej informacji NIKT nie może być lepszym przyjaciołką lub przyjacielem niż Anastazja).
Poszliśmy do baru napić się czegoś bo po tych tańcach zachciało mi się pić. Robin zaoferował że przyniesie drinki więc poszłam zająć miejsce. Zaskakująca szybko wrócił z mohito i z Colą dla niego. Drinki były smaczne i chłodne więc super zadziałały na nasze gorące od tańca ciała. Wtedy zauważyłam że nie ma nigdzie Rafiego. Przeprosiłam na chwilę Robina i podeszłam do Charlie. Tańczyła z jakimś rudym.
"Charlie, wiesz gdzie jest Rafi?" spytałam zmartwiona.
"Powiedział że się źle poczuł i poszedł spowrotem do obozu." powiedziała nie przestając tańczyć.
"Kiedy to było?"
"Jakieś pare minut temu." odwracając się do swojego partnera.
Musiałam go znaleść.


                                                 ******************

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz